Dążymy do życia w inteligentnych, prywatnych, opodatkowanych miastach.
Chiny to jedno z najważniejszych państw świata, które jako pierwsze rozwinęło na niespotykaną skalę system monitoringu i inwigilacji. Komunistyczne władze nazwały go „systemem zaufania społecznego”, który ma służyć poprawie bezpieczeństwa obywateli. W praktyce polega on na tym, że każdy człowiek jest śledzony przez miliony kamer CCTV, a jego zachowanie jest punktowane przez odpowiednio zaprogramowane algorytmy.
Im więcej punktów karnych, tym mniej przywilejów, np. zakaz podróży samolotami. Inne kraje (USA, Australia, EU) również są zainteresowane wdrażaniem własnych systemów inwigilacji na wzór chiński. Dobrze omawia ten temat francuski film dokumentalny „Cyfrowa dyktatura”, który jest wiarygodnie zrealizowanym materiałem, poruszającym najważniejsze kwestie utraty wolności i ograniczania swobód obywatelskich.
Dzisiaj człowiek jest pod ciągłą obserwacją instytucji państwowych. Wszystkie działania rządu podejmowane są (teoretycznie) w trosce o bezpieczeństwo obywateli. Łączą się jednak z utratą prywatności. Mogą tworzyć zupełnie nowe problemy oraz skłaniać rząd do nadużywania władzy. Dlaczego? Z powodu lęku przed przegranymi wyborami i utratą źródła dochodów.
Szokujące jest to, że koszmarna wizja Orwella jest realizowana pełną parą w Chinach, a Chińczycy liczą na to, że swoje technologie inwigilacji i kontroli sprzedadzą innym krajom, zdawałoby się wysoko rozwiniętym. Czym stał się współczesny świat? Oazą wolności, wspieraną przez nowe technologie, czy więzieniem bez ścian (no wall prison) bez możliwości wylogowania.
Zobacz także: (…) gdyby nie było policji i wojska — o ile bylibyśmy bogatsi jako społeczeństwo? Armie potrzebują wojny, policja potrzebuje przestępstw
W obozie państw autorytarnych zainstalowanie i używanie systemów totalnej inwigilacji jest przesądzone. W Chinach to ponura rzeczywistość już od kilku lat. Inaczej sprawa cyfrowej inwigilacji społeczeństw wygląda w tzw. wolnym świecie. Obywatele sprzeciwiają się temu.
W 2013 roku 562 pisarzy z całego świata, m.in. z Polski, podpisało list otwarty dotyczący inwigilacji amerykańskich służb specjalnych.
Wśród sygnatariuszy apelu znajduje się 14 noblistów, jak: Günter Grass, Elfriede Jellinek, Olga Tokarczuk czy J.M. Coetzsee oraz autorów bestsellerów, jak: Umberto Eco czy Henning Mankell. Apel podpisali też m. in. Ignacy Karpowicz, Beata Stasińska i Witold Szabłowski.

Człowiek objęty inwigilacją nigdy nie jest wolny; szpiegowane ciągle społeczeństwo nie jest już demokracją czytamy w apelu, który ukazał się w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i 30 gazetach na całym świecie. Nietykalność człowieka jest jednym z fundamentów demokracji, a wszyscy ludzie mają prawo do swobodnego wyrażania swoich myśli w piśmie i w rozmowach bez obserwacji z zewnątrz. To prawo człowieka jest deptane, ponieważ państwa i koncerny nadużywają do swoich celów najnowszej technologii — piszą literaci i wiedzą, co mówią. Skandal gospodarczy związany z firmą Cambridge Analytic (nieuprawnione pozyskanie danych 87 mln użytkowników facebooka) pokazał, że obywatele EU mają poważne powody do troski o swoją nietykalność osobistą.
Zmierzch wolności
Wszystko zaczęło się od systemu szpiegowskiego Echelon, Pegasus, a w szczególności od takich postaci, jak Julian Assange i Edward Snowden. Przed nimi zachodnia opinia publiczna właściwie nie miała pojęcia o tym, co się wyprawia w kwaterze głównej NSA w Fort Meade. Dzięki poświęceniu i odwadze sygnalistów wiemy, że podobnie jak z katastrofą klimatyczną, i w tej kwestii jest dużo gorzej niż myśleliśmy. Tak. Życie człowieka przestało być anonimowe. Mówił o tym Edward Snowden i ostrzegał, że stopień zaawansowania oprogramowania szpiegowskiego używanego przez agencję NSA jest bardzo wysoki.

Snowden ujawnił, że agenci NSA przy użyciu oprogramowania PRISM potrafią bez problemu przeczytać email każdego człowieka na Ziemi i nagrać każdą rozmowę telefoniczną.
Jak na taki news reaguje zwykły Kowalski? Nie robi nic. Intelektualiści przynajmniej wykazali się inicjatywą i napisali list protestacyjny do Komisji Europejskiej. Tymczasem przysłowiowy Kowalski ciągle nie widzi jak niekontrolowana cyfryzacja wpływa na jego życie. Pewnego dnia oprogramowanie szpiegowskie (monitorujące) zostanie zainstalowane na komputerach w każdej powiatowej komendzie policji oraz każdym wojewódzkim kuratorium oświaty i być może wkrótce codzienne życie Kowalskiego będzie podlegało punktowemu systemowi monitoringu państwa. Oczywiście, wszystkie urządzenia do funkcjonowania tego systemu zostaną zakupione w Chinach.
Zobacz także: By nakłonić ludzi do zgody na powszechne „chipowanie” będą używane różne motywacje i zachęty.