Czy techo to prawdziwa muzyka? Czy jest w niej jakiś sens? Wielkie gwiazdy i prawdziwi artyści. Ambitna sztuka i komercja. Tajemnice produkowania muzyki elektonicznej. Listy przebojów i koncerty w sławnych klubach. Rozmawialiśmy o tym z Dastinem — uznanym twórcą muzyki techno, producentem muzycznym i DJ-em ze Szczecina, założycielem wytwórni „Dual Force”.
Portal Emoralni: Zacznę trochę prowokacyjnie — czy młodzi, współcześni DJ-e i twórcy muzyki techno mają „parcie na szkło”? Mam na myśli szybkie fury, laski w bikini i koncerty na Ibizie w najmodniejszych klubach?
Robert Graca: Rzeczywiście prowokacyjnie [śmiech – przyp.red.].
Dlatego pytam, że taki jest obraz DJ-a w masowej wyobraźni i zastanawiam się na ile jest on prawdziwy.
Nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym i ciężko mi ocenić całe środowisko DJ-skie. Na pewno każdy kto zajmuje się muzyką i kocha to, co robi, chciałby robić to na pełen etat i móc się z tego utrzymywać. To, czy ktoś ma parcie na szkło, to już inna sprawa. Muzyka to też wielki biznes i by osiągnąć w niej sukces trzeba wiele zainwestować. Niektórzy dj-e mają szczęście i ich kariera rozkręca się błyskawicznie. W ciągu roku taki ktoś staje się tak znany, że odwiedza największe kluby na świecie, ale dotyczy to bardziej komercyjnej muzyki EDM (electronic dance music), na którą jest wielki boom w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi natomiast o same techno… Techno to nisza, gdzie więcej ludzi robi to, co kocha, a Ci najlepsi są naprawdę skromnymi osobami, z którymi każdy może pogadać. Sądzę, że największą nagrodą dla DJ-a jest to, że ludzie chcą Cię słuchać i to, że bawią się przy Twojej muzyce. Oczywiście są na pewno i tacy, którzy mają parcie na szkło, ale samo parcie na szkło nie wystarczy. Musi to być poparte muzyką i pasją, którą się robi. Chyba, że ktoś jest bogaty i marzy o sławie, wtedy można „kupić” sobie karierę, ale to już jest inna kwestia. Dla największych DJ-ów tak naprawdę pracują sztaby ludzi od PR, od marketingu itd. To Ludzie-firmy.
Wróćmy więc do muzyki. Aby rozjaśnić obraz współczesnego techno, chciałem zapytać na jakie główne gatunki dzieli się ta muzyka? Ponieważ prawdopodobnie czytają Nas ludzie, którzy na ten temat niewiele wiedzą.
Techno to słowo, którego dużo osób nie rozumie i często je myli. Większość ludzi za techno uważa wszystko, co ma uderzenie 4 na 4, czy to Tiesto czy David Guetta — a to błąd. Techno to już gatunek sam w sobie i jak każdy gatunek dzieli się na różne podstyle, które przez lata ewoluują i się zmieniają. Każdy ma jakiś inny podział tego gatunku, ale na pewno każdy może wymienić „szkoły” techno.
Czyli można powiedzieć, że na początku była muzyka elektroniczna, która później podzieliła się na rożne gatunki w tym „techno”?
Wszystko zaczęło się od grupy Kraftwerk i zespołów im podobnych, które eksperymentowały z instrumentami elektronicznymi, co w późniejszym czasie dało efekt w postaci dwóch podstawowych gatunków elektroniki — techno i house. Te dwa gatunki istnieją od początku lat 90-tych i przeżywają dzisiaj drugą młodość.
Brzmi znajomo, prawie każdy słyszał o techno i house.
Ale było wiele gatunków po drodze, na który był wielki booom na świecie, a po paru latach umarły. Był to Rave, Happy Hardcore, później Schranz, a dzisiaj to jest Dub Step. Jednak techno i house będzie zawsze bo to esencja tej muzyki.
A EDM o której wspomniałeś wcześniej jest obecnie najbardziej popularne?
Zdecydowanie EDM jest najbardziej popularne. W USA jest na to większy popyt niż na hip hop czy RnB, co jeszcze do niedawna byłoby niemożliwe, ale po sukcesach m.in. Davida Guetty i jego kooperacjami ze znanymi artystami, to się zmieniło. Teraz każdy chce robić EDM bo się sprzedaje, a każdy chce zarabiać i to tak wygląda.
Rozumiem. Porozmawiajmy zatem o muzyce, którą Ty tworzysz. Czy ten gatunek ma jakąś nazwę?
Co ja tworzę (śmiech), sam chciałbym wiedzieć.
Pod jednym aliasem tworzę bardziej mroczne techniczne rzeczy z mocnymi basami, a pod drugim bardziej wesołe melodyczne housowe rzeczy. Dzisiaj ciężko określić styl dokładnie. Robisz muzykę i dla jednej osoby będzie to techno, dla innej będzie to tech house. Tak na prawdę każdy ma swoje definicje stylów, nie ma określonych norm, które mówią czy to jest techno czy coś innego. Ja jestem uważany za producenta techno, ale jak prześledzisz moją dyskografię, to zobaczysz „skoki w bok”, zmianę stylistyki, zwolnienie tempa itd. Nie chce się za bardzo zamykać w jednej szufladzie, po co się ograniczać?
Okej, ale co odpowiadasz komuś kto pyta jaką muzykę „robisz”?
Ja nie przepadam za mówieniem o sobie i czym się zajmuję bo jest wiele rzeczy, które trzeba wyjaśniać ludziom, którzy nie mieli nigdy z tym styczności. Zawsze mówię, że gram niszową muzykę i jest to techno, ale dość mocne i hipnotyczne. Od niedawna produkuję i gram też weselsze rzeczy i muzykę do zabawy — czyli house. Właśnie dlatego uwielbiam te dwa style bo pokazują inny rodzaj imprezowania lub innego clubbingu.
Zanim dojdziemy do kwestii samego tworzenia pytanie ogólne, bo czytają Nas osoby, które mają prawo nie znać się na muzyce elektronicznej. Czy skomponowanie utworu w tym stylu jest trudne?
Kolejne ciężkie pytanie. Tak i nie. To znaczy kiedyś było o wiele trudniej, dziś dostęp do wiedzy (poradniki, gazety, tutoriale) jest o wiele większy niż np. 10 lat temu kiedy zaczynałem, ale muzyka elektroniczna ma to do siebie, że musi mieć dobre brzmienie i nie chodzi tutaj o melodie itd. Mówiąc o brzmieniu mam na myśli to by utwór, który zrobiliśmy brzmiał dobrze na każdym sprzęcie. Czy słuchasz muzyki na słuchawkach, na głośnikach od laptopa czy na wieży oraz w klubie — wszędzie musi brzmieć dobrze, a to związane jest już z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, które zdobywa się latami. Oczywiście dobry numer musi mieć dobrą merytorykę — mieć w sobie coś oryginalnego, a poza tym musi opowiadać jakąś historie.
Masz w dorobku utwory z wokalem?
Oczywiście, że mam. W techno wokale ograniczane są do minimum. Dla mnie wokal to po prostu kolejny instrument. Dlatego ludzie znają durne teksty piosenek na pamięć, bo pamiętają melodię. Tak naprawdę większość tekstów piosenek jest strasznie błaha.
Wokal wprowadza się do komputera i go przekształca, aż jak powiedziałeś głos staje się „instrumentem”.
Dokładnie tak jest, to dlatego mamy skalę.
Tutaj dotykasz obiegowej opinii, że muzyka „techno” jest prosta — tylko „bum, bum” i nic więcej, a dla znawcy albo fana tej muzyki jest w niej nieskończona głębia brzmień, podziałów rytmicznych, różnych smaczków.
Tak sądzą ludzie. Dla mnie techno jest genialne.
Dlaczego?
Jak już wspominałem wcześniej, by tworzyć techno musisz mieć odpowiednią wiedzę. Techno łączy właśnie tą wiedzę z technologią i w tym połączeniu najprostsze układy rytmiczne i naprawdę proste pomysły nabierają zupełnie innego wymiaru.
Czy można zatem powiedzieć w wielkim uproszczeniu, że piękno i głębia tej muzyki nie tkwi w melodii tylko w brzmieniu? Tak jak powiedzmy w malarstwie kolor, odcień, klimat, a nie dokładny rysunek.
Dokładnie tak jest. Tak dla uproszczenia — w muzyce, w techno jest tak jak w filmie „science fiction”. W SF masz scenariusz, który ma zazwyczaj mnóstwo efektów, które sprawiają, że film staje się mega wkręcający i oderwany od rzeczywistości, w techno jest tak samo.
Ale żeby umieć się tym cieszyć, to trzeba mieć mówiąc kolokwialnie „dobry słuch”. Melodia jest zrozumiała bo jest jak słowa, a brzmienie mniej bo jest niczym tło dźwiękowe.
Po prostu trzeba umieć słuchać. Ludzie nie potrafią słuchać ze zrozumieniem innych ludzi, a co dopiero wsłuchać się w muzykę.
To określenie mi się podoba „jest oderwane od rzeczywistości”. Jakby „obcy”przybyli na Ziemie i Nam powiedzieli: „posłuchajcie, oto Nasza muzyka”
Bo takie jest techno i przez to jest tak fascynujące — jak z innego świata. To jest muzyka inspirowana kosmosem i czymś czego nie jesteś w stanie zrozumieć. Są teorie spiskowe, że już tu są, ale ta muzyka tak brzmi — jest trochę perwersyjna. Z jednej strony brutalna jeśli chodzi o ciężkie basy a z drugiej strony piękna gdy wszystkie elementy grają w spójnej całości, które sprawiają, że czujesz się jakbyś był przez moment w innym wymiarze.
A propos brutalności. To właśnie dało się odczuć słuchając grupy Prodigy. Co o nich myślisz? „Firestarter” jest jak z piekła rodem, jakby sam diabeł to stworzył, nawet po latach przechodzą mnie ciarki słuchając tego kawałka.
Prodigy wtedy wyprzedziło swoją epokę o dekadę i do tej pory nic ich nie przebije — nawet oni sami siebie.
Tutaj nasuwa się kolejne pytanie — jakich artystów szanujesz najbardziej, a następnie jakich muzyków i kompozytorów.
To, to już jest mega ciężkie pytanie.
Jeśli chodzi o kompozytorów, to uwielbiam Krzysztofa Pendereckiego. Jeśli chodzi o artystów z branży Techno, to na pewno będą to na dzień dzisiejszy: Adam Beyer, Cari Lekebusch, Carlo Lio, Jeff Mills, Chris Liebing, Alan Fitzpatrick i wielu, wielu innych, ale Ci, których wymieniłem najbardziej mnie rozwalają. Z polskiego hip hopu np. lubie Focusa albo Deep’a.
To teraz z innej beczki. Czy spożywanie środków odurzających potocznie zwanych „narkotykami” może pogłębić odbiór techno? Sprawić, że człowiek znajdzie się w jeszcze wyższym muzycznym wymiarze? Muszę o to zapytać, gdyż tzw. „ecstazy” jest mocno kojarzone z imprezami techno i rave.
Narkotyki to droga do poznania i na pewno mogą pogłębić odbiór tej muzyki, ale uwierz mi, wystarczy dobry klub, dobre nagłośnienie i jedno piwo, żeby poczuć się mega. Narkotyki sprawiają, że przez pewien czas przestajesz w pewien sposób być świadomy otaczającego Cię świata. Z drugiej strony jednak otwierają Twoją podświadomość, czyli coś, z czym tak naprawdę każdy z nas się urodził i co każdy z nas posiada w swoim wnętrzu, ale poprzez dorastanie i życie w społeczeństwie zostaje zepchnięte na dalszy plan. Poprzez zażywanie różnych środków ten stan wraca — ta podświadomość. Dzięki temu nie martwisz się o to czy ktoś z boku będzie się z ciebie śmiał bo np. źle tańczysz, źle wyglądasz. Nieważne, że obok ciebie może być kilkaset osób — jesteś Ty i jest Muzyka i tylko to się liczy — nic więcej. Zapominasz o świecie i udajesz się w muzyczną podróż. Podobny efekt jest po alkoholu. I często mówi się, że człowieka poznasz naprawdę dopiero wtedy gdy napijesz się z nim wódki. Własnie wtedy ludzie zachowują się tak jakimi naprawdę są, bo podświadomość wchodzi na pierwszy plan.
Wróćmy do Twojej dyskografii. Kiedy skomponowałeś swój pierwszy utwór? Ile miałeś wtedy lat?
Pierwsze utwory nagrywałem jak miałem 14 lat.
Masz je do Tej pory w archiwum?
Niestety nie. Wtedy robiłem muzykę na Playstation, a projekty zapisywałem na karcie pamięci. Dopiero później rodzice kupili mi komputer i zacząłem tworzyć z większym polotem, co zaowocowało pierwszym prawdziwym wydaniem w 2007 roku. Pierwsze produkcje słyszeli moi znajomi, ale nie zawsze były to słowa pochwały. Ale wiadomo, że początki bywają trudne. Ciesze się, że miałem mega zacięcie i pasje przez ten cały czas, żeby iść do przodu.
Porozmawiajmy teraz o tym, co najważniejsze czyli o procesie tworzenia Twoich utworów. Zanim jednak do tego dojdziemy czy mógłbyś nam wyjaśnić w prosty sposób co to jest “bit” i “sample”, “skreczować”, czyli określenia, które najczęściej padają z ust DJ-ów.
Bit od angielskiego słowa „beat” znaczy tyle co uderzenie, czyli dźwięk, który nadaje rytm. W żargonie muzycznym często używa się zamiennie tego słowa ze słowem „kick” bądź też „stopa”. „Sample” to gotowe fragmenty dźwięków. Na początku gdy elektronika jeszcze raczkowała, większość utworów była samplowana. Znaczy to tyle, że motywy były kopiowane i zapętlane z innych, o wiele starszych utworów. Robią i robili tak wszyscy, począwszy do Moby’ego, przez Fatboy Slima czy na The Prodigy kończąc. Również większość starszych podkładów hip hopowych robiona była w ten sposób. Gotowe utwory z np. muzyki klasycznej są wrzucane do komputera, cięte na krótkie fragmenty i ułożone od nowa. Skreczowanie odnosi się bardziej do muzyków hiphopowych lub turntablistów, którzy są w tym mistrzami. Chodzi o odpowiednie poruszanie płytą winylową w przód i wstecz. W wyniku poruszania jej w ten sposób, powstają nowe dźwięki, które można w ciekawy sposób wplatać w podkład muzyczny, znajdujący się na drugim nośniku dodając do niego życia. Oczywiście, skreczowanie wymaga odpowiedniej techniki i niewątpliwie wielu, wielu godzin ćwiczeń.
Najogólniej mówiąc muzycy używający klasycznego instrumentarium komponują muzykę na dwa sposoby – wpada im do głowy jakiś fajny fragment melodii, biorą instrument np. gitarę i zaczynają go grać dodając różne nuty, czyli dźwięki, aż ukazuje się jakiś fragment nazwijmy to “piosenki”. Drugi sposób wymaga doskonałej pamięci muzycznej i znajomości zapisu nutowego. Wtedy można całą, jak to powiedzieliśmy “piosenkę” skomponować w głowie i zapisać ją w postaci nut na pięciolini. Wtedy komponowanie, to jakby “pisanie” muzyki i tak się zresztą często mówi, że kompozytor “napisał” piosenkę. Czy zatem w techno w ogóle istnieje takie pojęcie jak “nuta”. Czy muzykę techno można zapisywać za pomocą nut?
Wszystko co słyszymy można zapisać na nutach, ale potrzebna jest do tego troszkę większa wyobraźnia. Każdy element perkusyjny, czy to clap czy stopa, czy bas ma zapis nutowy. Przez odpowiedni dobór nut właśnie tych elementów składowych uzyskuje się odpowiednią dynamikę, oraz charakter utworu. Więc odpowiadając na twoje pytanie – tak można zapisać ją za pomocą nut, niestety zapis ten będzie sprawdzał się tylko z dźwiękami które wykorzystaliśmy do naszego utworu — próba podmienienia ich na inne da zupełnie nowe, inne dzieło.
Ciekawi mnie druga sprawa. W jaki sposób pojawia się w Twojej głowie pomysł, idea nowego kawałka. Czy zdarza Ci się, że słyszysz jakiś dźwięk, który Cię fascynuje i później w domu na swoim sprzęcie starasz się go odtworzyć? Czy może tak jak klasyczni twórcy, siedzisz za konsolą, “wytwarzasz” różne dźwięki, bawisz się nimi, kombinujesz, aż coś ci się nagle zaczyna podobać. A może zaczynasz od basu, albo od jakiegoś fragmentu melodii na syntezatorze?
W moim przypadku jest tak, że inspiracje dostaję podczas samego procesu tworzenia. Czasami wystarczy jeden dźwięk, jeden efekt lub eksperyment z dźwiękiem, by nagle odpaliła się we mnie iskra i już wiem w którą stronę chcę zmierzać tworząc dany numer.
Dla mnie techno jest o tyle fantastycznym gatunkiem, że zaczyna się tam, gdzie kończy się twoja wyobraźnia i nie wyobrażam sobie jak można wpaść na pomysł numeru przed rozpoczęciem pracy nad nim. Oczywiście można mieć jakiś koncept bądź zarys, ale 99% muzyki przychodzi podczas samego procesu tworzenia, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Prace nad numerem na przeważnie, zaczynam od sekcji perkusyjnej, bo to ona ma kluczowe znaczenie dla każdego numeru. Nadaje całemu utworowi odpowiednią dynamikę „pchając” cały numer do przodu, a dodatkowo jest filarem do którego „dobudowuje” się resztę instrumentów.
Powiedz w skrócie jakie masz urządzenia do robienia muzyki i do czego służą?
Muzykę tworzę na swoim laptopie. Jako programu bazowego używam Fruity Loops Studio. W tym programie powstają wszystkie szkice projektów oraz aranżacje. Dźwięki syntezatorów, automaty perkusyjne i efekty są do niego podpięte jako wtyczki VST.
To tak w wielkim skrócie.
Czy wyprodukować utwór, to znaczy wytłoczyć go na płycie winylowej, tak aby inni DJ-e mogli go puszczać w klubie? Jak można to zrobić, bo przecież zwykły człowiek nie jest w stanie wytwarzać płyt nawet na domową skalę.
Nie. Wyprodukować numer, to znaczy tyle co skończyć go. Gdy mamy skończony numer i jeśli jesteśmy pewni, że jest on dobrej jakości szukamy dla niego „domu”. Czyli szukamy dla niego wytwórni, która chciałaby go wydać. Gdy znajdziemy taką wytwórnię, która będzie zainteresowana naszym dziełem, to następnie nasz utwór wysyłany jest do inżyniera dźwięku. Ten odpowiedzialny jest za wprowadzenie kosmetycznych zmian i eliminacje błędów technicznych. Dzięki temu nasz utwór będzie brzmiał lepiej. Dopiero po tym procesie, tworzona jest specjalna matryca, od której wytłacza się później winyle. Te z kolei trafiają do dystrybucji, a następnie dopiero do sklepów. Generalizując, jest to długotrwały i żmudny proces, który w zaokrągleniu zajmuje jakieś pół roku.
Rozłóżmy na czynniki pierwsze jakiś kawałek techno. Jakie można wyróżnić w nim elementy? Na pewno większość kojarzy bas i ten osławiony “bit”. Często fani techno mówią: “dobry bit”. Co to znaczy?
W skali aranżacyjnej mamy wstęp, rozwinięcie, zakończenie, a w międzyczasie break downy i dropy. Rozbijając na części pierwsze mamy stope, snare, clap, hiat, shaker, ride, conga, bonga, sythy, vocale, vox, bassline, sub bass, efekty, pady, backgroundy i fxy. Dobry bit – zajebisty numer, dobra nuta, „fajna piosenka”.
Wspomniałeś wcześniej, że liczy się w Twojej muzyce klimat, czasami humor, pomysł, jakieś przesłanie. Ale jak to starasz się wyrazić? Dochodzimy tu do samej esencji tworzenia. Gdzie jest ten moment, jak to się dzieje, że nagle ta cała masa pustych dźwięków staje się “żywa” i nabiera piękna, znaczenia, emocji. Czy na tym właśnie polega artyzm?
Przede wszystkim staram się robić to, co mi się podoba, co mnie satysfakcjonuje i czego ja sam oczekuje od muzyki. Natomiast sam artyzm dla mnie polega na włożeniu tej cząstki siebie w to, co się robi. To dzięki temu możemy wyrazić siebie. Nie trzeba być niewiadomo jakim artystą — po prostu trzeba mieć swoją wizje i pomysły. Czasami w wypadku np. fotografii jest to inny punkt widzenia, który przykuje uwagę odbiorcy i pokaże rzeczy z innej perspektywy.
Jak odpowiesz na zarzut, że techno jest „płaskie” i „sztuczne”. Brak tej muzyce duszy bo możliwości artykulacji dźwięku nie są tak bogate jak w muzyce tradycyjnej. Chodzi mi o to, że tradycyjny muzyk np. pianista może swoją grę artykułować. Dzięki temu, że ma bezpośredni kontakt z instrumentem, jego paleta środków wyrazu jest bogatsza niż twórcy techno. Czy zgodzisz się z tym, że twórcy techno mają mniej środków wyrazu niż muzycy „tradycyjni” i dlatego ta muzyka nie osiągnęła tak wysokiego statusu artystycznego jak np. muzyka klasyczna?
Totalnie się z tym nie zgadzam. Tradycyjny muzyk może zagrać tylko na jednym instrumencie (oprócz „człowieka orkiestry”, ale umówmy się, że zazwyczaj muzyk gra tylko na jednym instrumencie). Mając jeden zakupiony instrument czy to gitarę czy pianino, cokolwiek — w jaki sposób muzyk może wyrazić siebie? Tylko poprzez siłę akcentowania nut na danym instrumencie. Ale cokolwiek byś nie robił, będzie to zawsze brzmiało jak gitara, jak pianino czy jakikolwiek instrument posiadasz. W przypadku muzyki elektronicznej masz wpływ na dźwięk — to może brzmieć jak gitara, może brzmieć jak pianino, ale może brzmieć też zupełnie inaczej. To tylko zależy od tego, jak ustawi się oscylatory w syntezatorze i jak wykreujesz sobie brzmienie. Ale sam sobie jesteś dyrygentem i dodatkowo ustawiasz perkusję, oraz inne instrumenty, inne syntezatory, inne efekty i aranżacje. Tutaj masz wielki wpływ na kreację brzmienia. Najpierw „projektujesz” brzmienie, później ustawiasz nuty i efekty. Można mieć wrażenie, że rzeczywiście techno jest sztuczne, bo nie ma tam za bardzo miejsca na improwizację na żywo i nie słychać tej wirtuozerii, jeśli chodzi o instrumenty akustyczne. Ale w tej muzyce wcale o to nie chodzi. To jest próba wyciśnięcia esencji z muzyki. W tej muzyce najważniejszym elementem jest groove — rytm w którym cały utwór pędzi do przodu.
Na koniec ciekawi mnie bardzo kwestia występów na żywo przed publiką w klubie. Dj-e mówią “gram dziś w klubie”, ale przecież oni nie mają typowych instrumentów tylko dwa gramofony i mikser. W klubach najbardziej rzuca się w oczy DJ w słuchawkach, który kręci płytami i ciągle je zmienia. Uwierz mi, może Tobie to wydaje się normalne, ale bardzo wiele osób tego nie pojmuje. Co Oni właściwie robią? Przecież DJ-e puszczają płyty, więc jak można to nazwać graniem? Mógłbyś to ludziom jakoś opisać w prosty sposób?
To prawda. Często mówimy tak, że gramy muzykę, bo jak to inaczej nazwać? Odtwarzaniem? Tak samo mówi się na graczy komputerowych. Oni tak samo odtwarzają dane scenariusze gry, które ktoś dla nich stworzył. I choćby mieli nie wiem jak wielką dowolność kierowania postacią, to nie wyjdą poza ogólny scenariusz gry. Gramy ponieważ mamy wpływ na to, co dzieje się z muzyką, która właśnie leci. Możemy ją przerabiać w locie, dodawać do niej efekty, miksować z innymi numerami itd. Przy tym spełniamy misję by ludzie na parkiecie tańczyli i bawili się przy numerach, których nie znają. Spełniamy w ten sposób też pewną misję edukacyjną by ludzie nie ograniczali się do tego co zostaje im podane na tacy przez media, ale sami też zaczęli szukać nowej muzyki, bo to co leci w radiu jest naprawdę żałosne. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że to co słuchają codziennie w radiu jest specjalnie opłacane i puszczane im do znudzenia by się od tego uzależnili. Muzyka wcale nie musi być rewelacyjna, ale powtarzana bez przerwy zaczyna się nam podobać tylko dlatego, że ją po prostu znamy. Współczuję również ludziom, którzy potrafią bawić się tylko do numerów, które znają z radia. Słucham radia jak jeżdżę z moja mamą na zakupy i przez cały rok lecą tam w kółko te same numery. Gdybym usłyszał to samo w klubie, to bym się chyba porzygał.
Podczas gdy radio promuje tych najbogatszych w kółko puszczając 30 utworów przez cały rok, na niezależnym rynku wychodzą naprawdę setki tysięcy kompozycji, które często biją na głowę to, co słyszysz w radiu.
Powracając do pytania po co DJ-owi słuchawki. Jest to dość często zadawane pytanie. DJ miksuje ze sobą kawałki jak już mówiłeś z dwóch gramofonów — dziś się to trochę zmieniło, ale zasada działania została ta sama. Podczas gdy ludzie na parkiecie tańczą do jednego kawałka, DJ za pomocą słuchawek ma podsłuch na kawałek, który dopiero za chwilę puści. Zgrywa go w te same tempo do kawałka, który leci na parkiecie i w odpowiednim momencie go puszcza. Później za pomocą pokręteł i suwaków wykonuje mix, czyli przejście jednego kawałka w drugi. Chodzi o to, by ludzi nie wytrącić z równowagi, oraz by tańczyli w tym samym tempie. Zasad mixowania, oraz technik jest również bardzo dużo i mógłby to być temat na napisanie pracy doktorskiej.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów.
Z Dastinem rozmawiał Krzysztof C. Gretkus
23.08.2013 Szczecin
Krzysztof C. Gretkus (1970) — dziennikarz, fotoreporter. W latach 90. publikował opowiadania i wiersze w legendarnym warszawskim magazynie literackim bruLion. W 1995 r. wydał tom wierszy pt. „Szept i wrzask”. W 1999 r. ukończył poemat prozatorski „Czarne Światło”, od 2013 r. dostępny na Amazon i Smashwords pod angielskim tytułem „Puff of Black”. W latach 2008-2012 fotoreporter współpracujący z magazynem The Polish Times i agencją fotograficzną London News Pictures (LNP).
Robert Graca Dastin — Szczeciński dj i producent urodzony w 1987 roku. W 2001 roku stawia pierwsze kroki w produkcji muzyki. Z początku dla czystej zabawy Po paru miesiącach tworzenia w ten sposób zabawa staje się jego największą życiową pasją. W 2006 zostaje członkiem Reloop Artists Polska a rok później wydaje swój pierwszy kawałek na swoim własnym netlabelu Encode Records, na którym wszystkie utwory były udostępniane słuchaczom całkowicie za darmo! „Hypnotic Dance” bo tak nazywał się ten utwór szybko zyskał odbiorców nie tylko w europie ale i w obu amerykach co zaowocowało pierwszymi kontraktami z wytwórni Canady i Brazylii.W tym samym roku debiutuje jako dj w Warszawskim klubie Szklarnia.W 2008 roku wraz z dwójką znajomych Fer BR i Wyrus zakładają digital label o nazwie Keep On Techno , gdzie wydawały takie gwiazdy jak choćby Dj Misjah , Axel Karakasis , Reaky czy Raul Mezcolanza. W tym samym roku Dastin wygrywa także remix contest dla Peter’a B znanego szerszej publice z legendarnego duetu Hertz. Jego remix wraz z oryginalnym trackiem zostaje wydany w chorwackim labelu Tech Art Records. Rok 2010 to czas zmian i czas na nowe projekty. Z początkiem tego roku rusza polski label Dual Force Records którego jest współzałożycielem. Pasja , talent ale przede wszystkim wytrwałość i ciężka praca pozwoliły mu na wydanie ponad 100 utworów w ponad 20 wytwórniach z całego świata w tym m.in: Phobiq Recordings , Globox , Naked Lunch ,Patterns , Sisma , Inter Tech Records , Human Garden , Sub Cult , Techment czy choćby polskie wytwórnie jak Dirty Stuff , Nitodrum czy Stereophonic. Jego kawałki grane są przez dji z całego świata m.in. Umek, Cristian Varela, Tomy DeClerque, Eddie Halliwell, Dave The Drummer, Sasha Carassi, Brian Taaffe, Tony Rohr, Claude Von Stroke, Pedro Delgardo, Ruslan Mays, Reaky, Tex-Rec, Ian Void, Vortechtral, Peter Fern, Lukash Andego, Angelo Mike, Siasia, Larix i wielu innych. Recenzje jego utworów można przeczytać na łamach Dj Magazine Polska i Trackitdown.net. Więcej: YouTube | Soundcloud.com | Facebook
Techno to muzyka przyszłości, klasyka przeszłości co nie oznacza, że przyszłość ni emoże być zdegenerowana. Tylko setki lat historii mogą ocenić, które utwory mają ponadczasowa wartość.