Skryty za maską ironii, mistrz prostych brzmień o silnym ładunku emocjonalnym. Jako poeta, lecz również psycholog, konsekwentnie obserwuje nasze wspólne lęki i obsesje, uzależnienia, lecz także wszechwładzę nieczułości, dyktaturę przeciętniactwa, system zniewolenia, który wszyscy nieświadomie budujemy i wspieramy. Od lat stroni od wszelkich pułapek, które zamiast łączyć, dzielą ludzi w oceanie pustych lajków, hejtu i obrazkowych namiastkach bliskości. Konsekwentnie unika telefonów komórkowych, portali społecznościowych, e-maila. Także w poezji stara się usunąć to co zbędne, w lakonicznych, napiętych językowo krótkich frazach, uzyskać poetycką esencję. Dzieli się nią z czytelnikiem, zachowując i tutaj swoistą, bliską relację, znaną z zawodowej autopsji. Jak wspominał Piotr W. Lorkowski — Liryka gorzka, jak lekarstwo na zgiełk… — Szymon Kantorski
W ramach wolności
Wolne ręce
nie dają nic
bezwolnie zajęte
szukaniem powiązań
a nóż
stoi za plecami
jak na dłoni
rozwiązanie rzuca cień
a dusza
na ramieniu
jak sokół
Klepsydra
Wróciły stare czasy
odkąd przybyła tu
dawna przyjaciółka
przewrotna z natury
trochę się sypie
ale zna miarę
ma takie prawo
pół na pół
syjamskie
zawsze wyciszona
nie wymagająca
zajęta piaskiem
zgrabna forma
czasu przeszłego
Monolog władzy
Słowa wkładane w usta
milczącej większości
cisną się
chcesz powiedzieć
nie mówi się
z pełnymi ustami
lecz wyjmują ci to
z
Tydzień
Od poniedziałku do piątku
zaciśnięta pięść
sobota i niedziela
rozprostują ci palce
chce się klaskać
Insekty
W pospolitym obliczu
przepaści międzyludzkiej
stałe składniki
odległość i czas
obłażą cię instynktownie
rożne drobne rzeczy
czynności jak robactwo
natrętne
wysysają lęk
odzyskana pewność
monety potrzebnej
automatom
Nici
Słabną więzy
widać już szwy
wychodzą bokiem
można wyciągnąć
ile się da
z dwojga złego
Łatwo o zapałki we śnie
Palcami lewej ręki
wypalone zapałki
końce palców prawej
jeszcze nabrzmiałe siarką
nie dowierzając
przecieram oczy
od błędnych ogni
głowa staje się pochodnią
Szkodliwe wpływy
Pokój ducha zalany
źle wpływającymi
dociekaniami
płynna wymowa
unosi jednostki
wojenne i handlowe
utopii strzeże
ten co na dnie
korek w zlewie
usunąć go trzeba będzie
jak to się robi
z przemądrzałym zębem
Okazja
Czuję pustkę
każdy może
coś tu wnieść
Maciej Porzycki (1954) — mieszka w Poznaniu. Poeta, felietonista, absolwent wydziału psychologii na UAM. Pracuje jako terapeuta w jednej z poznańskich poradni psychologiczno–pedagogicznych. Autor książek „Papierowe serwetki” (1990), „Lekkie obyczaje” (1992), „Epilog” (1998), „Dwadzieścia po” (2000), „Passim” (2012) oraz wyboru wierszy „Zakres”(2016). Swoje utwory publikował w licznych pismach literackich, laureat ponad setki konkursów poetyckich.
Zdjęcie na głównej: Maciej Krajewski