Posiadanie kierowcy determinuje postrzeganie człowieka

DOMINIK KUREK O Ukrainie bez lukru

O blichtrze i tzw. „pokazusze”.

Pokazucha to pojęcie, które można by oddać staropolskim powiedzeniem „zastaw się, a postaw się”. Jest to zjawisko typowe dla ludów wschodu, jednak, mając porównanie z okresu zamieszkiwania w Moskwie, Kijowie i Taszkencie stwierdzam, że to właśnie na Ukrainie jest ono najbardziej uwypuklone, by nie powiedzieć, wynaturzone. Co eksponowały ukraińskie media po wizycie prezydenta Komorowskiego u Janukowycza tuż przed „Rewolucją godności”? Myliłby się ten, kto by pomyślał, że zawarte umowy, porozumienia itd. Nie. A to, że ich prezydent miał na ręce zegarek w przybliżeniu sto razy droższy niż nasz prezydent.

Jej Wysokość Kokaina

Łukasz Czeszumski

Przez ponad trzy lata mieszkałem w Boliwii, kraju koki — pisze w swojej książce Łukasz Czeszumski, który w temacie karteli i wojny narkotykowej jest bez wątpienia najlepiej poinformowanym dziennikarzem w Polsce. Autor odwiedził ponad 100 krajów. Jest autorem książki „Biały szlak”.

Przyszłość nie rysuje się pozytywnie

— Ty pierdolony szczurożerco! — potężna postać odrywa się od konturu wypalonej ściany i rusza w kierunku kłębka łachmanów konwulsyjnie kopiącego brudny śnieg. Gdyby nie szkło maski przeciwgazowej, odbijające blade, zimne światło szarego nieba, można by pomyśleć, że to jakieś oszalałe zwierzę wije się pod stertą starych szmat.

Tajlandia. Egzotyczny przygody i zachodzące słońce na okrągło

Zro­zu­mia­łem, co miał na myśli. Niby ży­je­my w wol­nych, de­mo­kra­tycz­nych kra­jach. Niby mo­że­my stu­dio­wać to, co chce­my. Niby mo­że­my wy­brać ka­rie­rę w in­te­re­su­ją­cym nas za­wo­dzie. A mimo to ży­je­my w kul­tu­rze współ­cze­sne­go nie­wol­nic­twa. Sprze­da­je­my swoją wol­ność za co­mie­sięcz­ne wy­na­gro­dze­nie.

Na klatce schodowej był kot

Tomasz A. Morris książka

Chciałbym, żebyście dokładnie zdawali sobie sprawę z sytuacji, więc powtórzę: jest około trzeciej w nocy, ja tarabanię do drzwi i zrywam z łóżka niepełnosprawną kobietę, wreszcie otwiera, a tam ja: brudny, cuchnący, zarośnięty, w obydwu rękach po kilka reklamówek wypchanych browarem, zataczam się i bełkotliwie, acz nie bez pewnego tryumfu w głosie mówię: Przyprowadziłem kotka.

Emoralni*