Młode pokolenie artystów nadciąga jak tsunami. Jest dynamiczne i nowatorskie. To fala, która burzy stary świat sztuki. Teraz na firmamencie wschodzących gwiazd malarstwa, jak neon jaśnieje Agnieszka Giera — artystka z Wrocławia, z którą mieliśmy przyjemność rozmawiać nie tylko o Jej życiu i karierze. Dlaczego i kiedy wybrała malarstwo. Dlaczego wolność i prawa człowieka są takie ważne. Rzeczywistość, w której istniejemy, to tylko „bardzo umowne pojęcie”?
[Zdjęcia i obrazy: Agnieszka Giera źródło: archiwum artysty]
Portal Emoralni: Gdzie mieszkasz?
Agnieszka Giera: Mieszkam obecnie od niecałych dwóch lat we Wrocławiu, a wcześniej w Lesznie. Postanowiłam się przeprowadzić, gdyż wcześniej tu studiowałam. W trakcie studiów spodobało mi się to miasto i wtedy właśnie po raz pierwszy wpadłam na myśl, że kiedyś tu zamieszkam. Oczywiście ciągle je jeszcze poznaję, ale już całkiem dobrze się tu czuję.
Jaki jest Wrocław? W 2016 był Europejską Stolicą Kultury, więc pewnie czujesz się tam jak ryba w wodzie.
Na pewno ma plusy i minusy, jak każde miasto. W porównaniu z moim rodzinnym, jest tu, co oczywiste, więcej ludzi. Jest tłoczno, ale jest też mnóstwo ciekawych miejsc, więcej możliwości rozwoju.
Podoba mi się fakt, że jest tu sporo wydarzeń kulturalnych, większy wybór jeśli chodzi o studia czy pracę, więcej sklepów, ale z drugiej strony trochę brakuje mi tego, że w Lesznie miałam całkiem niedaleko miejsca swojego zamieszkania las. Bardzo lubiłam chodzić tam na spacery. Tu niestety już tak blisko takiego miejsca nie mam. Jest co prawda w pobliżu park, ale to jednak nie to samo.
Wiesz już gdzie jest Twoje miejsce na Ziemi?
Czuję się w porządku tu gdzie jestem, ale gdzie jest moje miejsce na Ziemi?… Pewnie dowiedziałabym się tego dopiero po wielu podróżach. Chętnie bym kiedyś odwiedziła Grecję, Finlandię, Islandię — od dawna ciekawią mnie te kraje.
A co z metropoliami typu Nowy Jork albo Londyn, gdzie można robić karierę jako artysta. Nie pociągają Cię możliwości takich miejsc?
W teorii brzmi to świetnie, ale musiałabym tam trochę pomieszkać, żeby realnie ocenić jak tam jest. Mogłoby być super, ale też pewnie mogłabym się rozczarować. Nigdy nie wiadomo.
Co dla Ciebie oznacza słowo „kariera” lub „sukces”?
Dla mnie polega to głównie na rozwijaniu się jako artysta, próbowaniu nowych rzeczy i pokazywaniu odbiorcom rezultatów. Może kiedyś zostanie to docenione, choć szczerze mówiąc nie nastawiam się na jakąś wielką sławę. To raczej dla mnie sposób na wyrażenie siebie, komunikację ze światem.

Czy „sukces” to bycie „profesjonalnym artystą”? Mam na myśli zarabianie pieniędzy na sprzedaży swojej twórczości.
Większość artystów do tego dąży i tak, na pewno sprzedaż własnych obrazów można nazwać sukcesem. Chociaż niestety, nie zawsze jest tak, że można z tego wyżyć. Ja sama mam już za sobą trochę sprzedanych obrazów, przez lata — odkąd się tym zajmuję — nawet nazbierało się ich całkiem sporo, ale nie jest to regularne ani nie zastępuje pracy. Swoją drogą, zawodowo też maluję, jednak nie są to moje własne rzeczy.
To ciekawe. Co to za miejsce?
Maluję od ponad roku dla takiej firmy we Wrocławiu. Są to kopie obrazów wykonywane według zleceń, rozmaite pod względem stylu wykonania czy tematu — od abstrakcji szpachelką, przez różne pejzaże, ludzi, kwiaty itp. Czasem z jakimiś dodatkami typu kamienie czy farba zmieszana z piaskiem. Praca jak to praca — powtarzalna i czasem monotonna, ale w gruncie rzeczy przyzwyczaiłam się już do niej i całkiem ją lubię.
Jaki obraz skopiowałabyś na ścianę do swojego mieszkania? Kto jest Twoim ulubionym malarzem?
Mówiąc szczerze dla siebie samej nie skopiowałabym żadnego. Szkoda byłoby mi po prostu czasu i energii na tworzenie takiej kopii, wolałabym tę energię w tym czasie przeznaczyć na stworzenie czegoś własnego. Wychodzę z założenia, że oryginał zawsze ma większe znaczenie niż choćby najlepiej skopiowana praca innej osoby.
Ulubionych malarzy jako takich nie mam i przyznam, że od zawsze miałam problem z odpowiedzią na to pytanie. Jeśli chodzi o twórczość często zachwycają lub inspirują mnie osoby mało znane, prace znalezione gdzieś w internecie, autorzy znani mi tylko z pseudonimu na stronie. Mam tak, że ich prace często wydają mi się nawet ciekawsze niż te popularnych artystów, chociaż to też nie jest żadna reguła. A jeśli chodzi o tych najbardziej popularnych i znanych praktycznie każdemu, to bardziej ich cenię ze względu na osobowość, niż twórczość, np. Andy Warhol był swego czasu moim faworytem.
Jak wspominasz studia na ASP we Wrocławiu? Czego tam się nauczyłaś?
Przede wszystkim lepszej samoorganizacji chyba — przez wykonywanie zadań semestralnych, ogarnianie spraw dojazdowych na uczelnię itp. Miałam tam też przedmioty nie związane z malarstwem, jak rzeźba, fotografia — bardzo ciekawe — albo historia sztuki czy filozofia. Co do malarstwa i rysunku, to na początku było oczywiście szlifowanie podstaw kompozycyjnych, światłocienia, anatomii — takich spraw. Później szukanie swojej własnej drogi w tym wszystkim. Dowiedziałam się też wtedy przy okazji, że co profesor, to inne zdanie na ten temat i inne porady.
Chodziłam też ze swoją grupą z roku na wystawy. Najlepiej zapamiętałam wystawę June Paika, która odbywała się wtedy w mieście. Zrobiła na mnie wówczas duże wrażenie. Pisałam później artykuł o niej na historię sztuki.
Czy przed rozpoczęciem studiów miałaś już ukształtowany swój styl malarski? Kiedy zdałaś sobie sprawę, że chcesz być artystką?
Przed rozpoczęciem studiów to, co teraz robię, było jeszcze w zarodku. Czasem zdarzały mi się prace w podobnej stylistyce, lecz było to wtedy jeszcze dość chaotyczne i mało spójne. Teraz już nie podobają mi się moje prace z tamtego okresu, tak samo zresztą jak z pierwszego roku studiów. Prawdą jest też, że cały czas mój styl się kształtuje, bo i ja się cały czas zmieniam. Na pewno za kilka lat moje obrazy będą wyglądały nieco inaczej, ale to chyba dobrze. Lubię widzieć postęp w tym, co robię.
Co do bycia artystką — rysowanie było moim ulubionym zajęciem od najmłodszych lat.
Podobały mi się te momenty skupienia, sam na sam z przyborami i sprawami, które siedziały wtedy akurat w mojej głowie, bez angażowania innych osób… Do dzisiaj mnie to uspokaja i jest sposobem na uporządkowanie myśli. Teraz w sumie nawet bardziej niż kiedyś. W liceum lubiłam też pisać wiersze i były dla mnie wówczas tym samym, co rysowanie i malowanie, choć później z różnych powodów przestałam pisać.

Mniej więcej w tych też czasach wpadłam na pomysł studiowania na ASP i zajęcia się sztuką trochę bardziej profesjonalnie. Wcześniej byłam dzieckiem i nie zastanawiałam się nad takimi rzeczami. Po prostu było to coś, co zawsze było mi bliskie.
Twoje obrazy coś symbolizują? Jest w nich głębsze przesłanie?
Obecnie moje prace skupiają się na tematyce współczesnych technologii — obrazu jako przedmiotu poddawanego dowolnym zmianom w programach graficznych. W dzisiejszych czasach wszystko może zostać przez nie przemielone i wyplute w praktycznie każdej formie. Byłam pytana na jednej z ostatnich wystaw jaki mam do tego stosunek. Odpowiedziałam wtedy, że neutralny, bo w sumie nie przejmuję się tym za bardzo — po prostu takie mamy czasy.
Prywatnie bardzo cenię naturę, chyba bardziej niż dotychczasowe osiągnięcia człowieka. W niektórych z moich obrazów nawiązuję też do moich osobistych przeżyć, ale jeśli już się tak zdarza, to są to raczej rzeczy, o których wiem tylko ja. Zazwyczaj jednak staram się, żeby moje prace były uniwersalne w odbiorze.
Twoje prace kojarzą mi się z muzyką i stylistyką „techno” z końca lat 90′. Twój styl nazwałem kiedyś roboczo „techno-pop”. Byłem zaskoczony prostotą, a jednocześnie świeżością Twojego malarstwa. Masz odwagę by nie kopiować popularnych trendów, jak np. malarstwo abstrakcyjne.
Jak dalej wyobrażasz sobie swoją twórczość i karierę? Co Ci daje energię do dalszego malowania, ponieważ na pewno miewasz chwile zwątpienia w siebie…
Na podstawie chociażby swojej pracy mogę potwierdzić, że malarstwo abstrakcyjne jest modne i dobrze się sprzedaje. Często ludzie zamawiają tego typu obrazy i powiem Ci, że nawet lubię je malować, bo w porównaniu z niektórymi innymi technikami tworzy się je dosyć szybko — oczywiście mówię tu tylko o kopiach, nad oryginałami na pewno trzeba trochę posiedzieć i je zaplanować. Co do mnie, w zeszłym roku zaczęłam tworzyć lalki z modeliny, więc w tym roku zamierzam zrobić ich więcej. Myślę o pokazaniu ich na jakiejś wystawie, gdy tylko nazbiera się ich konkretna ilość.

Póki co, wprawiam się w szyciu dla nich ubrań, bo okazało się to dla mnie większym wyzwaniem niż samo tworzenie postaci — lubiłam rzeźbić czy lepić z gliny już na studiach, natomiast z maszyną do szycia nie miałam do tej pory do czynienia.
Co mi daje energię do dalszego malowania? W sumie nie wiem. Faktycznie często w siebie wątpię. Ale od jakiegoś czasu po prostu zaczęłam robić się uparta i dążę do celów jakie sobie wyznaczam, nie zważając na przeciwności. Życie każdy ma tylko jedno, więc chciałabym kiedyś uznać, że zrobiłam to co chciałam i jestem z niego zadowolona.
Jaki jest świat za oknem? Co myślisz o rzeczywistości, w której żyjesz?
Rzeczywistość to bardzo umowne pojęcie i ludzie na codzień strasznie je spłycają. Przyzwyczajeni są do codziennej rutyny typu praca, dom, kariera, mąż, dzieci. A przecież to, co nas otacza jest czymś znacznie bardziej złożonym.
Nie wszystko też widać gołym okiem. Mnie samą, choć stety lub niestety do umysłu ścisłego mi bardzo daleko, bardzo fascynują takie tematy, jak np. teoria strun
— do jakiego stopnia w takiej skali, o jakiej mowa w tej teorii, można w ogóle mówić o rzeczywistości? Albo chociażby części składowe atomu — na ile są realne w powszechnym rozumieniu tego słowa? Oprócz naukowców, ilu ludzi tak naprawdę zastanawia się nad tym, że może wokół nas i w nas istnieją dodatkowe wymiary — nie tylko te znane każdemu ze szkoły, gdy trzeba było obliczyć długość, szerokość czy głębokość jakiejś figury geometrycznej. Może niektóre z nich są zwinięte do bardzo małych, nieodczuwalnych dla człowieka wielkości i dlatego właśnie rzeczywistość wygląda tak, a nie inaczej. Mam nadzieję, że nie brzmię jak nawiedzona, ale po prostu chciałabym czasem, żeby ludzie częściej zastanawiali się nad tym, gdzie żyją — nie myśleli zawsze z góry narzuconymi, monotonnymi schematami dnia codziennego.
Czujesz się nieważnym pyłkiem w kosmosie czy raczej czymś lub kimś istotnym?
Jestem jak każdy. Każdy z nas z jednej strony nic nie znaczy, bo życie człowieka trwa bardzo krótko. Kto za sto, kilkaset albo tysiąc lat będzie o nas pamiętał? Po większości ludzi nie pozostanie żaden ślad. Wszystko zależy od skali czasu o jakiej mówimy, bo obecnie mogę sobie żyć i być istotna dla kogoś albo ktoś dla mnie, ale prędzej czy później to minie — najpóźniej ze śmiercią obu tych osób. Są też oczywiście sławni ludzie, którzy są znani ze względu na to czego dokonali w życiu. Są ważni dla większej liczby osób i trwa to dłużej.
Chcesz być sławna?
Nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Jeśli miałoby mi to przynieść jakiekolwiek wymierne korzyści — nowe, interesujące znajomości czy lepszą sytuację życiową to może i tak, ale do pewnego stopnia. Sława niekoniecznie równa się szczęściu. Na pewno nie czułabym się komfortowo będąc rozpoznawana przez prawie każdą osobę na ulicy — cenię sobie jednak swoją prywatność. Realnie na to patrząc, sądzę, że taki poziom popularności mi raczej nie grozi.
To prawda. Wielka sława może być bardzo uciążliwa. Ale lubisz występować na scenie, być w centrum zainteresowania?
Jest stres wtedy. Nie oszukujmy się. To chyba naturalne, bo takie występy nie są czymś, co robię na co dzień czy choćby często. Jednak planuję kolejne wystawy, więc pewnie czuć się będę coraz swobodniej. Podziwiam ludzi, którzy tym żyją, np. aktorów teatralnych, dla których takie występy, to sztuka sama w sobie. Albo chociażby nauczycieli, bo ich „widownia” bywa wyjątkowo trudna. Ja sama zawsze wolałam rozmowę z drugim człowiekiem twarzą w twarz.
Co myślisz o artystach zaangażowanych społecznie czy politycznie, np. Banksy albo Ai Weiwei? Czy sztuka powinna być narzędziem do walki z opresyjną władzą?
Każdy sposób zwrócenia uwagi na niesprawiedliwość rządu lub problemy społeczne jest dobry. Mnie ogólnie nie interesuje polityka, ale jeśli inni nawiązują do niej w swojej sztuce i robią to w słusznej sprawie, to dlaczego nie? Z drugiej strony, to może być niełatwe, bo naraża na problemy ze strony władz.
Tak jak w przypadku np. wspomnianego przez Ciebie Ai Weiweia, który został zdaje się pobity przez chińską policję, mimo że na zdrowy rozum nie zrobił nic złego — czego nie można powiedzieć o władzach chińskich, które ograniczają podstawowe prawa jednostki i rządzą w sposób absurdalny.
Z drugiej strony w Polsce też, jeśli chodzi o politykę, nie jest idealnie.
Co masz na myśli?
Miałam na myśli nie tyle artystów czy celebrytów, co ogólnie to, jak polski rząd oddziałuje na społeczeństwo. Dla mnie każdy człowiek powinien mieć całkowitą wolność wyboru odnośnie tego, co chce robić w swoim życiu, dopóki nie krzywdzi tym innych. Dlatego na przykład
nie podoba mi się to, że w Polsce pary homoseksualne nie mają tych samych praw co hetero
— miłość to miłość i nie powinno się jej rozróżniać na gorszą i lepszą. Indywidualną sprawą każdego człowieka jest to, co czuje i do kogo. Albo polityka antynarkotykowa — każdy człowiek powinien móc sam decydować o swoim ciele i umyśle, bo należą one do nas samych, nie do polityków z rządu, którzy zresztą często w narzucaniu tych zakazów kierują się wyłącznie hipokryzją i strachem przed nieznanym, a nie jakąkolwiek rzeczywistą wiedzą na temat tego, czego zabraniają. O tyle dobrze, że w Polsce nie ma kary śmierci za tego typu „przewinienia”, ale i tak nie ma to nic wspólnego ze sprawiedliwością.
Jaki jest ten kraj? Odpowiedz jednym słowem.
Niesprawiedliwy. Ale też nie jest w tym jedyny.
Dlaczego na kilku Twoich obrazach pojawia się postać Madonny. Jesteś osobą religijną?
Madonna na tych obrazach jest po części inspirowana ikonami przedstawiającymi Maryję trzymającą na rękach małego Jezusa, tylko że zamiast niego jest telewizor — dokładnie taki z jakim pozował Andy Warhol w reklamie dla japońskiej firmy z branży elektronicznej TDK. Przekaz tego połączenia jest chyba oczywisty — współczesny kult mediów, pokładanie dzisiaj głównie już przez starsze osoby wiary w to, że to o czym mówią nam w telewizji to obiektywna rzeczywistość. Sama nie jestem wierząca i mogłabym długo rozwodzić się nad tym dlaczego, ale wiem, że wielu z moich znajomych jest i nie mam z tym problemu — to ich życie. Poza tym wyznaję zasadę, by szanować innych ludzi dokładnie w tym samym stopniu, w jakim oni szanują mnie.
Kogo oglądasz? Kto jest Twoim guru?
Lubię różne postacie z różnych dziedzin np. Bjork, aktorki Sarah Paulson, Frances Conroy, Tildę Swinton. Oglądam czasem na Youtube filmiki, np. Jefree Stara. Z polityków całkiem ok jak na polskie warunki wydaje się Robert Biedroń. Z nieżyjących już oczywiście wspominany Warhol albo Albert Hofmann, Aldous Huxley.

Masz jakiś sposób na promocję swoich obrazów? Mówi się, że artysta w dzisiejszych czasach musi myśleć jak biznesmen.
Internet przede wszystkim. Myślę, że w dzisiejszych czasach to podstawa jeśli chodzi o promocję. Facebook, Tumblr, Instagram. Mam też swoje obrazy wystawione na sprzedaż w różnych galeriach internetowych, jak choćby Personalart. Sprzedaję rzeczy z nadrukami swoich prac na Society6. Ten wywiad dla Was jest również formą promocji. Poza Internetem brałam przez lata udział w wielu aukcjach sztuki młodej czy współczesnej, organizowanych przez rozmaite domy aukcyjne. Mam też za sobą kilka konkursów malarskich i wystaw zbiorowych, a teraz niedawno miałam dwie indywidualne.
Bierzesz pod uwagę to, że kiedyś możesz porzucić malarstwo i zająć się czymś innym?
Kiedyś już próbowałam zająć się czymś innym pod kątem zawodowym. Miałam do czynienia przez pewien czas z florystyką albo grafiką komputerową, ale malowanie mi jednak znacznie naturalniej przychodzi i bardziej mimo wszystko interesuje. To pierwsze mi w ogóle do gustu nie przypadło, a co do grafiki, to mam na koncie kilka płatnych projektów i w sumie może bym w to szła dalej, gdybym nie znalazła aktualnej pracy.
Nigdy nie nazywałam siebie samej na głos artystką, bo trochę pretensjonalne wydaje mi się mówienie tak o samym sobie, ale zawsze doceniam, gdy robią to inni. Na pewno mogę powiedzieć, że czuję się mocno związana ze sztuką i jest dla mnie czymś bardzo ważnym w życiu.
Z czym jeszcze jesteś mocno związana? Co jeszcze, oprócz malarstwa, bardzo Cię pasjonuje?
Bardzo lubię czytać książki, chociaż obecnie mam na to znacznie mniej czasu niż kiedyś, ale nadal jeśli mogę, to nad jakąś przysiadam. Mam kilkadziesiąt książek, które są dla mnie w jakiś sposób istotne. Zazwyczaj dotyczą one spraw czy zagadnień, o których mówiłam już wcześniej. Poza tym lubię słuchać muzyki, często przy malowaniu słucham swoich ulubionych utworów, co dodatkowo pomaga mi w skupieniu.
W jaki sposób zabierasz się do stworzenia obrazu? Opowiedz coś o tajemnicach swojej pracowni.
Maluję w domu. Co do procesu tworzenia, to wygląda to zazwyczaj tak, że najpierw mam jakiś pomysł w głowie i przez pewien czas wyobrażam sobie jak przyszły obraz miałby wyglądać — pod względem kolorystyki, ułożenia elementów itp. Zastanawiam się też nad jego tematem. Później robię szkic, przeważnie najpierw na kartce, czasem od razu na płótnie i maluję. Bywa też, że już w trakcie malowania zmieniam niektóre rzeczy.
Niektórzy artyści mówią o wpadaniu w trans podczas tworzenia. Co czujesz podczas malowania? Skąd wiesz, że ukończyłaś dany obraz?
Jestem wtedy skupiona, a co do tego, co czuję to bywa różnie. To zależy od tego, co mi się aktualnie w życiu przytrafia. Malowałam obrazy pod wpływem naprawdę różnorakich nastrojów czy emocji. Kiedy czuję, że obraz jest skończony? Ciężko powiedzieć, bo to chyba kwestia indywidualnego wyczucia — po prostu wtedy, gdy wszystkie elementy ze sobą odpowiednio współgrają i komponują się razem w taką całość, jaką uznaję za wystarczającą.
Jesteś młoda więc dużo imprezujesz. Jak się lubisz bawić?
Aktualnie nie mam za bardzo czasu na imprezy. Ostatnią “imprezą” w jakiej brałam udział, oprócz swoich wernisaży, było spotkanie z Biedroniem we Wrocławiu przy okazji promocji jego nowej partii Wiosna, więc raczej nic szczególnie zabawowego.
Jakie masz rady dla osoby, która pragnie zostać artystą malarzem?
Sądzę, że jeśli ktoś naprawdę czuje i kocha malarstwo, to po prostu będzie malował, nie zważając na przeszkody. Na samym początku na pewno przydatne są jakieś kursy, szlifowanie podstaw pod okiem kogoś bardziej doświadczonego, komu można zadać pytania i który doradzi w razie potrzeby. A później już wszystko zależy od samego malarza. Jeśli wiesz, że to jest dla ciebie i właśnie to chcesz dalej robić, to nie zniechęcaj się.
Może to zabrzmi śmiesznie, ale pomyśl sobie, że ten wywiad przeczyta prezydent Wrocławia. Chciałabyś mu coś powiedzieć?
Mało o nim wiem, ale obiło mi się o uszy, że przygarnął kota, którego ktoś zostawił na ulicy wraz z transporterem i teraz sobie ponoć żyje w ratuszu. Kocham zwierzęta, a koty już szczegolnie mnie rozbrajają, więc co jak co, ale to na pewno ma na plus i pozdrawiam.
Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
Z Agnieszką Gierą rozmawiał Krzysztof C. Gretkus
10.03.2019 Wrocław
Krzysztof C. Gretkus (1970) — dziennikarz, fotoreporter. W latach 90. publikował opowiadania i wiersze w legendarnym warszawskim magazynie literackim bruLion. W 1995 r. wydał tom wierszy pt. „Szept i wrzask”. W 1999 r. ukończył poemat prozatorski „Czarne Światło”, od 2013 r. dostępny na Amazon i Smashwords pod angielskim tytułem „Puff of Black”. W latach 2008-2012 fotoreporter współpracujący z magazynem The Polish Times i agencją fotograficzną London News Pictures (LNP).
Agnieszka Giera — absolwentka malarstwa na ASP we Wrocławiu. Interesuje się między innymi astronomią, glitch artem i muzyką elektroniczną. W swoich pracach wykorzystuje motyw zarówno marzeń sennych, jak i temat współczesnych mediów. Jej prace można znaleźć w kolekcjach prywatnych na terenie całego kraju.
Więcej: Facebook
Ta Madonna z dzieciatkiem w wersji tech, rewelka
Podoba mi sie ten wyrazisty styl ale Pani obrazy powinny być dużo większe
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona Twoim wyglądem -)